Klasa 3J na pożegnalnej wycieczce w Krakowie

Na kilkudniową wycieczkę uczniowie klasy 3J musieli czekać dosyć długo. Ostatnim razem na wyjeździe z nocą byli w pierwszej klasie na wycieczce integracyjnej. I choć mieli wcześniej okazje uczestniczyć w różnych „wyjściach” w czasie lekcji, to jednak w ich odczuciu nie było to, to samo, co spędzenie wspólnie dwóch dni. Wszyscy byli więc zadowoleni, że udało im się pojechać na ten wyczekiwany wyjazd, tym bardziej że przez pandemię nie był on pewny do ostatniej chwili. Wraz z „językowcami” do Krakowa pojechało również kilku uczniów z trzeciej klasy medycznej i matematycznej, a opiekunami całej grupy była pani Majewska, pani Dworak oraz pani Niżborska.

Wycieczka wyruszyła rano 25 października z Raciborza. Pogoda była piękna, świeciło słońce, niebo było błękitne, a temperatura nie była tak niska, jak można się było spodziewać po tej porze roku. Pierwszym punktem programu była realizacja niezwykłego projektu badawczego Podgórzu śladami miejsc nieodkrytych i nieopisanych. Student Uniwersytetu Jagiellońskiego, piszący prace magisterską na temat niezbadanych przestrzeni w Krakowie, pokazał młodzieży stolicę Małopolski z innej strony. Projekt nie dotyczył popularnych Sukiennic, Podziemi Rynku Głównego czy Kościoła Mariackiego, a zwyczajną dzielnicę, w której mieszkają przeciętni ludzie i w której można znaleźć miejsca zarówno ładne, jak te reprezentujące inną definicję piękna. Uczniowie podczas spaceru monitorowali m.in. więzienne odgrodzone od reszty świata wysokim murem i drutem kolczastym, stary cmentarz oraz kamieniołom. Niewątpliwie była to ciekawa „atrakcja” – taka, o której nie sposób przeczytać w przewodniku turystycznym.

Centralnym punktem całego wyjazdu był wieczorny spektakl w Starym Teatrze. Uczniowie zobaczyli sztukę „Kochana Wisełko, najdroższy Zbyszku” w reżyserii Mikołaja Grabowskiego, opartą na korespondencji noblistki i wybitnego „poety kultury”. Przedstawienie odbyło się na Nowej Scenie, a więc w małym, kameralnym pomieszczeniu, w którym doskonale prezentowała się gra świateł licznych reflektorów, która stworzyła niepowtarzalny klimat dla całego występu. Uczniowie mieli podzielone zdanie na temat tego przedstawienia. Spektakl podobał się główniej tej części młodzieży, która interesuje się literaturą, a zwłaszcza postaciami głównych bohaterów. Moim zdaniem sztuka była naprawdę dobra. Zachwycił mnie zwłaszcza fragment spektaklu, w którym Szymborska grała na fortepianie utwór Pawła Szymańskiego (wyobraźcie sobie ciemną salę i pokaźnych rozmiarów fortepian podświetlony przez zimne światło; wyobraźcie sobie Szymborską, grającą melancholijny utwór swoimi małymi palcami; wyobraźcie sobie w końcu Herberta ubranego „na starą modę” w garnitur z szelkami i krawat, opierającego się w nonszalanckiej pozie o instrument – wyobraźcie sobie to wszystko, a wówczas może uda wam się dostrzec magię tej chwili).

Następnego dnia (po nocy w większości nieprzespanej, ale za to pełnej towarzyskich wrażeń) uczniowie mieli okazje zobaczyć wystawę „Sztuka karmi sztukę” w Muzeum Sztuki Współczesnej. W dużej galerii o białych ścianach z wysokimi sufitami prezentowane były prace takich artystów jak: Andrzej Dłużniewski, Kamil Kukla, Kourosh Salehi czy Irena Nawrot. Tę bardzo interesującą wystawę można podzieli na cztery części, sekcję z nawiązaniami do malarstwa, filmu, literatury i religii. Uczniowie mieli wielką przyjemność oglądania prezentowanych prac z przewodnikiem.

Wycieczka ku rozczarowaniu wszystkich uczestników niezwykle szybko dobiegła końca. Myślę jednak, że wspomnienia z tego wyjazdu zostaną na długo w pamięci młodzieży. Ostatecznie najbardziej z całego wyjazdu liczyło się nie to, czy kogoś zachwycił spektakl w teatrze czy nie, lecz to, że doświadczyliśmy w Krakowie wielu wspaniałych rzeczy, że po prostu byliśmy tam razem.

Joanna Brzenczka

Szkoła rozwija współpracę z Uniwersytetem Jagiellońskim

Badając miejsca niedookreślone. Spacer po krakowskim Podgórzu

Co takiego jest w przestrzeni miasta, że staje się ono niezwykłe, inne niż wszystkie? Co przesądza o jego genius loci?

Dlaczego jedne miejsca w Krakowie są istotne, ważne i magiczne, inne – jałowe i nijakie?

Jaka jest rola i znaczenie zmysłów w poznawaniu i opisywaniu miejskiej przestrzeni? Czy któryś z nich jest tu szczególnie istotny? 

Kiedy miejsca niekompletnie określone stają się dopowiedziane kontekstualnie?

Powyższe pytania stały się szczególnie ważne w kontekście projektu badawczego realizowanego (25 listopada) we współpracy z Instytutem Geografii i Gospodarki Przestrzennej UJ. Jego tematyka wpisuje się w rozważania psycho-socjologiczne współczesnej urbanistyki oraz etnografii wielozmysłowej, których przedmiotem zainteresowań są jednostkowe doświadczenia ludzkiej obecności w mieście.

Terenem prowadzonych badań było Podgórze. Krakowska dzielnica, która dla mieszkańców bądź dla tych, którzy się z nią zetknęli jest, z różnych względów, niezwykła, To tutaj uczniowie starali sie nie tylko zdefiniować swoisty genius loci Krakowa, ale również dopełnić tożsamość miejsc niedostatecznie określonych.

Podstawowym narzędziem, zastosowanym w badaniach, była aplikacja Mentimater, pozwalająca na interakcję z uczniami, którzy udzielali odpowiedzi na pytania, odnoszące się do przestrzennej organizacji miejsc niedookreślonych.

Obserwacje, prowadzone przez Krzysztofa Zubera pod kierunkiem promotora  prof. dr. hab. Krzysztofa Gwosdza, miały charakter trójstronnej konwersacji, która obejmowała uczniów, badacza oraz wytyczone miejsca w terenie. Pomiary koncentrowały się wokół zmysłowego odbioru zdegradowanych obszarów znajdujących się w stanie kryzysowym, niedostosowanych do zmieniających się warunków gospodarczych, społecznych, demograficznych i ekologicznych. Zdewastowanych pod względem technicznym i środowiskowym, których estetyka i porządek nie korespondują z otoczeniem (zdegradowane budynki użyteczności publicznej, zniszczone tereny zielone, zachwiany ład przestrzenny).

Równocześnie to właśnie takie miejsca przyciągają bohemę, zarażają nonkonformizmem
i innowacyjnością. Tu kwitnie życie kulturalne i miejska sztuka, szeroko rozumiany performance, gdzie ludzie chcą się spotykać i zarażać pomysłami.

Przeprowadzone badania miały wykazać (bądź nie) istniejący związek miedzy przestrzenią miasta a społeczną z nią identyfikacją.

Uczniowie udzielali odpowiadzi na pytania odnoszące sie do zmysłowego doświadczania rzeczywistości. Na te same pytania – co widzą i czy miejsca, które odwiedzają, uruchamiają w nich jakieś zmysły – odpowiadali na wiele sposobów, przywołując niekiedy wspomnienia z zakamarków pamięci.

Każdy z rozmówców, rejestrował i opisywał swoje otoczenie za pomocą współpracujących ze sobą zmysłów (zapachu, dźwieku, dotyku i smaku) w sposób szczególny, który wynikał
z własnych doświadczeń rzeczywistości, czasami zabarwionych nastrojem danej osoby.

Mimo różnic w wypowiedziach, wszystkie spajało uczucie przynależności do tego samego miejsca, nasyconego symbolicznymi i metaforycznymi treściami. Szczególnie w tej starej części Krakowa, której istotnym punktem jest centralny plac otoczony zabytkowymi kamienicami,
z kościółem św. Józefa, położonym w oddali Wawelem, czy zachowanymi fragmentami murów getta.

Jaki jest zatem obraz przestrzeni niedookreślonej?

Można go interpretować na różne sposoby. To miejsce osobiste, obrośnięte społeczną
i indywidualną tożsamością.

To przestrzeń, która staje się dopowiedziana kontekstualnie dopiero po dotarciu do świadomości odbiorcy wskutek jej konkretyzacji na płaszczyźnie wielozmysłowej.

To również miejsce, któremu użytkownik, odwołując się do pamięci zmysłowej, nadaje nowy sens i szersze znaczenie. Staje się związany z tą przestrzenią, nie tylko przez pryzmat nasycenia jej materialnymi wartościami, ale również dlatego, że ujawnia się tu swoista siła krakowskiego genius loci.

Tego ulotnego ducha miasta (spiritus urbs), który wymykając sie ramom prezyzyjnych pojęć, sam w sobie niczego nie emanuje. Ale dzięki niemu miejsca (nie)zwykłe stają się dla jego mieszkańców jedyne.

Wybierz kategorię

%d bloggers like this: